Tak mawiało się u mnie „na dzielnicy” w czasach słusznie uznanych za minione, czyli jakieś pięćdziesiąt lat temu (podobno ludzie tak długo nie żyją?!). Znaczyło to, że ktoś chciał coś od innych
poza kolejnością, albo bez zapłaty, a nawet bez jakiejkolwiek rekompensaty za otrzymane świadczenie lub dobro. W czasie, gdy prawie każde zakupy wymagały odstania w kolejce pewnego
czasu, na krzywy ryj oznaczało kupienie bez kolejki.
Felieton – Na krzywy ryj
01.04.2021